Dzisiaj szybciutka notka, ponieważ w ostatnich dniach mam bardzo dużo pracy :(
Chciałam się z Wami podzielić moim absolutnym KWC, który odkryłam niedawno. Jest to pomadka do ust Tisane. Wybrałam wersję w sztyfcie ze względu na jej praktyczność. Kiedyś moja mama używała Tisane w słoiczku, ale wtedy nie przypadło mi do gustu przez zapach. Po latach jak widać gust się zmienił :)
Moje pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne. Pomadka ma delikatny, ale zarazem przyjemny zapach, którego nie umiem opisać:) Jest dosyć tłusta, ładnie nawilża. Bez problemu poradziła sobie z moimi popękanymi i spierzchniętymi wargami w jeden dzień. Jej aplikacja jest dla mnie samą przyjemnością i mogłabym nakładać ją na usta cały czas.
Dopatrzyłam się tylko jednego minusa- jest ona strasznie niewydajna. Używam jej kilka dni, fakt faktem często, a już nie mam połowy. Co więcej złamała mi się, więc aplikacja jest teraz mniej przyjemna.
Jednak wybaczam jej te wady za cudowne działanie:) Przebiła ona nawet moją wielką miłość, czyli balsam do ust EOS :) To mój zdecydowany ulubieniec.
Czytałam opinie, że wersja w sztyfcie jest lżejsza i ma gorsze właściwości, jednak nie wiem jak jest naprawdę. Kupiłam sobie już Tisane w słoiczku, który czeka aż wykończę sztyft :)
Naprawdę polecam ten balsam, z resztą bardzo wiele dziewczyn pochlebnie się o nim wypowiada :)
(zdjęcie z internetu)
Uwielbiam Tisane! :)
OdpowiedzUsuńNa noc mam słoiczek a do torebki sztyft :)
Hmm muszę chyba spróbować :)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nigdy nie używałam Tisane :)
OdpowiedzUsuńJa kocham ten w słoiczku:)
OdpowiedzUsuńja tez przepadam za sloiczkiem:)
OdpowiedzUsuńMam słoiczek z Tisane ten balsam tez bym chętnie wypróbowała.
OdpowiedzUsuńJa obecnie używam różaną pomadkę ochronną Nivea i tez jestem nią zachwycona. Teraz, w okresie przejściowym zaczęłam czuć dyskomfort jeżeli chodzi o usta, a że ten sztyft dostałam wcześniej od mamy - zaczęłam go używać. Ulga natychmiastowa, a po dwóch dniach mogłam już normalnie mówić i nie czułam żeby moje usta się nadciągały i pękały :) Używam kilka razy dziennie, trochę się uzależniłam :) Zapach ma przepiękny, uwielbiam go. Jak mi się skończy to pewnie z ciekawości sięgnę po sztyft Tisane. Wersję słoiczkową sobie odpuszczę, bo miałam już Carmex tego typu i do tej pory leży on ledwo tknięty. Nie mam po prostu cierpliwości ;) Ale do mojej różanej wersji będę z pewnością wracać!
OdpowiedzUsuń