Witajcie!
Nie pisałam jakiś czas, bo miałam bardzo dużo zajęć i rzeczy do zrobienia. Przy okazji trochę spokojniejszego popołudnia postanowiłam Wam zrecenzować moje balsamy do ust EOS. Mam dwa zapachy/smaki: Honeysuckle oraz Summer Fruit.
Pierwszy z nich zamknięty jest w jasnozielonym jajeczku. Uwielbiam jego zapach oraz słodkawy posmak! Summer Fruit również jest fajny, ale dla mnie dużo mu brakuje do Honeysuckle.
Samo opakowanie balsamów jest bardzo poręczne i ciekawe. Nie ma problemu ze znalezieniem go w torebce, nie otwiera się przypadkiem, a ponadto to ciekawy gadżet. :)
Można go dostać na ebayu albo allegro. Ja kupiłam swoje w serwisie Allegro po 19 złotych za sztukę.Jest to całkiem spora kwota za zwykły balsam do ust, ale ja byłam w nim totalnie zakochana i musiałam spróbować:)
Teraz trochę o działaniu. Tu niestety jest znacznie gorzej niż z designem. Nawilżanie jest na bardzo niskim poziomie. Po nałożeniu go na usta dosyć szybko znika i trzeba ponownie nim posmarować wargi. Zdecydowanie nadaje się bardziej na dzień niż na noc. Jego konsystencja jest dosyć twarda, a zatem bardzo wydajna.Świetnie nadaje się jako baza pod szminkę, gdyż pomadka się na nim nie roluje i pięknie wygląda :)
Generalnie lubię te balsamy, chociaż są drogie i słabo nawilżałam. Za ich kupnem przemawia design, jednak szczerze dużo bardziej lubię Tisane. Zwykłe pomadki Nivea dają lepsze nawilżenie, więc nie warto decydować się na EOSy z tego powodu.
PS Zapraszam na genialne rozdanie:) Sama będę brała w nim udział, bo kąski prawdziwie łakome- kosmetyki MAC. http://beautyandmac.com/index.php/2011/10/16/rozdanie/
Tak właśnie myślałam, że to trochę taki tzw. pic na wodę, fotomontaż ;).
OdpowiedzUsuńświetnie się prezentuje, szkoda, że gorzej z działaniem.
OdpowiedzUsuńa co do balsamów do ust to jestem wierna balsamowi Carmex :)
szkoda, że pielęgnacyjne walory nie są tak świetne jak design :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie długo mnie kusiły te jajeczka;) pewnie głównie ze względu na wygląd...ale skoro takiego szału nie ma i aż tak bosko nie nawilżają to chyba faktycznie pierw kupie Tisane;)
OdpowiedzUsuńhttp://shpcdream.blogspot.com/
Ogólnie chętnie bym wypróbowała te śliczności, ale gdyby nie było o nie takiego zachodu. Będąc w drogerii z przyjemnością bym sobie kupiła taki balsam do torebki, bo ładnie wygląda, ale jak mam się bawić w zamawianie przez internet, przepłacanie i jeszcze dostać coś co średnio działa, to już wolę kochaną Tisane ;)
OdpowiedzUsuńMam dość kokosowego zapachu :(
OdpowiedzUsuńZapraszam na Rozdanie
http://blizniaczki09.blogspot.com/2011/10/to-juz-czas-na-rozdanie.html
ja również uważam że ten balsam jest kiepski, o wilę bardziej zadowolona jestem ze zwykłej Nivei. Ten balsam EOS to po prostu fajny gadżet :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
dzięki za komentarz:)
OdpowiedzUsuńWyglada ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńSama bym chcetnie sprobowala ,musze przeszperac Allegro.
Strasznie duzo fajnych kosmetykow jest w Stanach, ehh dlaczego nie ma ich w Polsce??