czwartek, 29 grudnia 2011

Moje postanowienia noworoczne :)

Witam!
Zastanawiacie się czasem nad tym w jaki sposób pragniecie nad sobą popracować w przyszłym roku? Przede mną wiele zmian, w tym mieszkaniowych i życiowych, więc staram się wprowadzić w życie dodatkowo kilka postanowień.

Kosmetyczne:
-nie kupuję już kolorówki!
-projekt denko przez cały rok :)
-sprzedaję lub wymieniam nieużywane i świeże kosmetyki,
-udam się na kurs wizażu i charakteryzacji :)

Ogólne:
-staram się bardziej doceniać siebie,
-szukam radości i szczęścia w drobiazgach,
-będę regularnie uprawiać sport,
-będę zażywać suplementy diety,
-zacznę bardziej oszczędzać, czyli nie wydawać tyle na kosmetyki :)
-zacznę dbać o zdrowie,
-będę się wysypiać,
-przestanę być takim pracoholikiem i znajdę więcej czasu dla siebie oraz najbliższych!

A jakie są Wasze postanowienia na rok 2012?



środa, 28 grudnia 2011

Preen Palette Urban Decay

Mój pierwszy kontakt z jakże osławioną firmą Urban Decay rozpoczął się od zakupu Preen Palette. Jest ona ponad połowę tańsza od Naked, więc wolałam najpierw zaznajomić się z tańszymi produktami UD zanim skuszę się na droższe.

Preen Palette kupiłam za około 80 złotych z wysyłką na allegro. W zestawie otrzymujemy paletkę 6 cieni, małą kredkę Zero w kolorze czarnym oraz miniaturkę słynnej bazy( 3,75ml).

Moje pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Podoba mi się design paletki, trochę folklorystyczny, ale  atrakcyjny dla oka. Poza tym cieszyły mnie dodatki w postaci bazy i kredki, ponieważ zawsze miałam ochotę ich spróbować.


Cienie:

Snatch- bardzo ładny jasny odcień. Nie jest moim ulubieńcem ze względu na duże drobiny brokatu :(
Mildew- piękna zieleń, którą pokochałam od pierwszego momentu :)
Flash- dosyć jasny fiolet.
Painkiller- również jasny błękit.
Smog- mój zdecydowany ulubieniec, często łączę go z cieniem Toast i to wystarcza na cały makijaż oka.
Toast- cudny kolorek, często go stosuję.

Generalnie jestem zachwycona jakością oraz trwałością cieni. Dla mnie pobiły MACa na głowę i szybko zdecydowałam się na kupno Naked. Są one perłowe w głównej mierze. Brakuje mi trochę matów, ale to mam z Inglota, więc jakoś przeżyję :)
Zdecydowanie polecam wszystkim Preen Palette, jeżeli chcecie wypróbować cienie UD, a nie chcecie wydawać dramatycznych sum na słynną Naked.
Ja na Preen Palette się nie zawiodłam :)



sobota, 24 grudnia 2011

Wesołych Świąt!



Kochane Dziewczyny!
Dzisiaj chciałam Wam życzyć wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących Świat Bożego Narodzenia.
Przede wszystkim zdrowia, miłości oraz spełniania swoich marzeń w nadchodzącym roku!
Jeszcze raz wesołych, ciepłych i rodzinnych Świąt!!





niedziela, 11 grudnia 2011

Mój sposób na OCM

Zapewne wiele z Was słyszało o metodzie oczyszczania twarzy olejami, zwaną też w skrócie OCM. Dziewczyny na Youtube i blogach wychwalały ją pod niebiosa. Ja byłam do niej bardzo sceptycznie nastawiona, nie tyle ze względu na to, że mam tłustą skórę, lecz z powodu braku miłości do olejów wszelkiej maści. Ich tłusta konsystencja nie przemawia do mnie. Pewnego razu kiedy żel Normaderm przesuszył mi skórę twarzy stwierdziłam, że nic nie stracę jeżeli spróbuję OCM.


Wczoraj skończyłam 100 ml mieszanki olejów, więc mogę podsumować jak to wygląda po miesiącu użytkowania. Po pierwsze nie wiedziałam, że sprawi mi to tak ogromną przyjemność. Bardzo polubiłam moment nakładania olejku i automasażu twarzy. 
Do zmywania mieszanki nie używam ściereczki muślinowej ani ręczniczka. Sprawiało mi to zbyt dużo zachodu, a ja cierpię na notoryczny brak czasu, więc wybrałam szybsze rozwiązanie. Jest nim gąbeczka, którą można dostać w każdej drogerii, w Rossmannie kosztuje trochę ponad 3 zł. Łatwo ją umyć i bardzo dobrze zmywa olej z twarzy.



Demakijaż za pomocą mieszanki olejowej sprawił, że moja skóra jest rozświetlona, bardziej zdrowa, a co więcej nie pojawia się na niej tyle wyprysków co zwykle. Jestem zachwycona OCM i na pewno będę kontynuować tę metodę :) Przede mną jeszcze wiele kombinacji olejów, na chwilę obecną moja mieszanka to olej rycynowy, olej z wiesiołka, oliwka, olej z rybek do twarzy, które można kupić w Rossmannie. Taki skład nie przesusza mi cery, a co więcej świetnie zmywa nawet tusz czy podkład.

Polecam spróbować jak OCM działa na własnej skórze :) Próbowałyście tej metody? Jak wyglądają wasze mieszanki?

niedziela, 4 grudnia 2011

Nowe nabytki z Inglota

Jakiś czas temu byłam na stoisku Inglota i zakupiłam sobie kilka nowych drobiazgów. Pierwszym z nich jest płyn do dezynfekcji pędzli w sprayu. Kosztował około 16 złotych, jego pojemność to 150 ml i ważny jest jest 12 miesięcy od daty otwarcia. Użyłam go już kilka razy i mogę powiedzieć, że jest niewydajny. Co więcej dozownik nie psika mgiełką, tylko strumieniem co mnie też przeszkadza. Plusem jest, że w miarę dobrze czyści pędzle. Po jego użyciu pędzle są odrobinę sztywne, ale wystarczy je potrzeć ręką, żeby znów były mięciutkie :) Generalnie specjalnie mnie nie zachwycił.


Drugim kosmetykiem jest granatowy cień do oczu o numerku 321, jego cena to 10 złotych. To matowy kolor, który bardzo przypadł mi do gustu. Świetnie się z nim pracuje i genialnie wygląda na oku. Pigmentacja naprawdę powala. Bardzo polecam ten cień wszystkim, którzy szukają głębokiego odcienia granatu. 



Ostatnim produktem jest kolejny cień do powiek, ale w większym pudełeczku. Jest to numer 390, to naturalny beż, który wyrównuje koloryt powieki. Kosztował około 20 złotych. Generalnie ładny, bazowy odcień. Jak większość cieni z firmy Inglot ma świetną pigmentację i trwałość. Akurat na tych produktach nigdy się nie zawodzę :) 



PS Przekroczyliście liczbę 50 obserwatorów co mnie bardzo cieszy! :) Planuję w najbliższym czasie z tej okazji zorganizować rozdanie. Mam pytanie: czy chciałybyście dostać oprócz nowych, także używane kosmetyki na zasadzie jednego swatcha(także praktycznie wcale)?